piątek, 2 października 2015

7 Rozdział. - Pakunek.

Blondyn wyszedł na środek pola i rozejrzał się po okolicy. Zauważył zmierzającego w jego stronę białowłosego.
- Walczysz ze mną. - Powiedział krótko wyciągając kunai.

Blondyn rozejrzał się dookoła. Wszędzie stali shinobi i przyglądali się nadchodzącemu wydarzeniu. - Mam rozumieć, że jak wygram to zostanę shinobi? - Zapytał spokojnym tonem głosu sięgając po rękojeść swojej broni.
- Taijutsu! - Wykrzyknął białowłosy biegnąc na Naruto, ten w odpowiedzi wyciągnął katanę odrzucając pochwę na bok i przygotował się do obrony. Pierwszy cios padł ze strony białowłosego, natychmiast kunai został sparowany kataną. Zamaskowany mężczyzna odrzucił ostrze i obrócił się o 360 stopni kopiąc blondyna w mostek. Cios był na tyle silny, że wypuścił rękojeść i odleciał w tył zatrzymując się na odległości 3 metrów.
- Jeżeli trafi mistrza chociaż raz to będzie dobrze. 
- Ale on go musi pokonać Sasuke. - Spojrzała na przyjaciela swoimi zielonymi oczami, jej wzrok był dość wymowny.
- Ta... - Westchnął. Młody blondyn wstał prostując się. - Cholera. Ale ma siłę. - Wypowiedział pod nosem gdy białowłosy znów zaczął biec w jego stronę. Wykonał kopnięcie w przód wykorzystując swoją prędkość, blondyn złapał jego nogę po czym odrzucił na bok. Wziął zamach i wyprowadził uderzenie celując w twarz czarnookiego.
- Szybkość. - Wypowiedział białowłosy parując rękę blondyna przedramieniem, sam również zadał uderzenie które trafiło blondyna. Niebieskooki skrzywił się z bólu i gdy chciał już wykonać kontratak oberwał z "buta w mordę" odlatując kolejne parę metrów w tył. Wylądował na ziemi uprzednio robiąc coś na styl salta. - Punkt drugi. - Powiedział białowłosy wyciągając do góry dłoń z dwoma prostymi palcami - Obrona. - Blondyn obdarzył go surowym spojrzeniem. "To nie będzie łatwe" Pomyślał. "Kurama, lecimy na całego" Wyprostował się sięgając do kieszonki z kunaiami swojego ojca.
- Nie myślałem, że będę musiał lecieć na całość. - Zaśmiał się blondyn pomimo bólu w klatce piersiowej. Rzucił kunai w stronę białowłosego a jednocześnie obok niego ukazały sie jego dwie wierne repliki. Na jednej z replik Naruto położył dłoń. W momencie gdy z kunaiem Naruto zderzyła sie ta sama broń, do kunaia prze teleportowała się replika blondyna która biegnąc do białowłosego wymierzała uderzenie w jego stronę. Oczywiście uderzenie kopii zostało bezproblemowo zablokowane.
- Leć. - Naruto zaczął formować pieczęcie a nad kopią ukazała się druga replika która tym razem trafiła swoim uderzeniem. Uderzenie było tak silne, że Kakashi wypluł trochę krwi. Obie kopie skoczyły na niego i przyłożyły go do ziemi by nie wstał. - Futon; Kazekiri no Jutsu! - Wykonał płynny ruch dłonią a ostrze stworzone z czakry Naruto powędrowało w Kakasiego i repliki blondyna.
Lecz tuż przed zderzeniem się techniki z ciałem białowłosego on zniknął a na jego miejscu został tylko pień, który po chwili wraz z klonami został rozcięty w pół. - Podmiana? - Burknął pod nosem rozglądając się dookoła.
- Nieźle. - Wymamrotała Hokage. Dookoła Naruto w tym czasie zaczęła zbierać się szkarłatna czarkra, z której uformowały się lisie uszy i dziewięć ogonów. 
- Potrafi już panować nad jego czakrą? Muszę więc używać sharingana. - Wymamrotał sam do siebie Kakashi wychodząc spomiędzy pobliskich drzew. Dźwignął jedną rękaopaske która zasłaniała jego oko...czerwone oko, sharingana.
- Sharingan? - Blondyn przeniósł swoje krwiste oczy na białowłosego.
- Zgadza się. - Pod jego maską ukazał się uśmiech. - Skoro jedziesz na całość to ja też. - Białowłosy pobiegł w stronę Naruto. Blondyn odpowiedział tym samym. Dosłownie po chwili zderzyli się w walce wręcz, tym razem walka była niezwykle wyrównana. Nikt nie mógł nikogo trafić. - Dobrze. - Zadrwił. - Ninjutsu! - Białowłosy odskoczył parę metrów w tył i wykreował parę pieczęci ze swoich dłoni. - Katon: Gokayu no Jutsu! - Po wciągnięciu powietrza i jego wypuszczeniu przez materiał maski wytworzyła się ogromna kula ognia pędząca w stronę blondyna.
- Szlag! - Wykrzyczał blondyn tuż przed tym jak jego ciało spotkało się z techniką sharinganowca. 
- Naruto - Pisnęła różowo-włosa. Na jej ramieniu znalazła się dłoń Sasuke.
- Spokojnie. - Wypowiedział spokojnie kruczowłosy. W miejscu gdzie przed chwilą technika białowłosego zderzyła się z ciałem blondyna został już tylko dym. Chwilę później  niego wyszedł blondyn lecz na pierwszy rzut oka można było spostrzec, że czakra nie pokrywa już jego ciała.
- Gdyby nie ta czakra wyglądałbym gorzej! - Wystawił kciuk w górę uśmiechając się. - Teraz moja kolej. - Po złożeniu szybkich pieczęci z jego ust wyleciały słowa: "Suiton Suiryuben". Przed blondynem utworzyła się wodna kula, większa od niego samego. W jednej chwili w stronę białowłosego poleciało z pięć ostrych włóczni stworzonych z wody. Odskoczył a na torze jego lotu leciała już kolejna. Widać było lekkie przerażenie w jego oczach, a może raczej zaskoczenie? Lecz on zrobił szybko przed sobą klona który zebrał atak. Białowłosy wylądował na ziemi.
- Nieźle. - Parsknął białowłosy. W tym czasie w ręce blondyna zaczęła formować się błękitna kula. Chłopak o oczach podobnych kolorem do kuli skoczył w stronę białowłosego. "Rasengan" Pomyślał Kakashi składając pieczęcie.
- Chidori! - W jego ręce rozbłysnęły błyskawice jasnym światłem. Ten również skoczył na blondyna po czym oczywiście zderzyli się technikami. Grymas bólu na twarzy Naruto, technika Kakashiego była o wiele silniejsza. A na twarzy białowłosego pewność siebie. Gdy błękitna kula zaczęła powoli znikać dookoła niej ukazała się czerwona twarz lisa. Ryk, bardziej lwa. Kula znów zaczęła powracać do starych rozmiarów zmieniając kolor na szkarłatny, a nawet zaczęła stawać się o wiele większa.
- Kurama-sengan! - Technika w jednej chwili stała się tak silna, że z nadgarstka przeciwnika wydał się dźwięk...łamania kości? Nie da się dokładnie określić.
- Cholera - Jedyne co zdążył parsknąć Kakashi przed wybuchem obu technik. Wybuch spowodował wielki huk który na chwilę zatkał wszystkim uszy.
- Co jest? - Spytała Sakura otwierając oczy. Po paru minutach dym zaczął się rozpościerać a oczom wszystkich ukazały się dwie postacie ledwo stojące na nogach. Oboje poranieni. Białowłosy trzymał się za prawy bark i opierał większość ciała na lewym kolanie. Natomiast blondyn wiele ran podobnych do tych po katanie. 
- Przegrałem.. - Wydyszał niebieskooki upadając prosto na twarz.
- Naruto! - Sakura zaczęła biec w stronę leżącego przegranego. Hokage podeszła do Kakashiego.
- A więc? 
- Zdał. - Odpowiedział cicho. - Pierwszy raz zostałem połamany podczas testu. 
- Zabrać ich obu do szpitala! - Natychmiast na zawołanie Kokage obok białowłosego i blondynka ukazali się medycy z noszami, ułożyli ich na nie i pobiegli w stronę szpitala. Sakura i Sasuke oczywiście za nimi.

*2 godziny później*

W białym, małym pomieszczeniu przy łóżku obok blondyna siedziała zielonooka. Trzymała kurczowo dłoń blondyna patrząc na jego, już spokojną twarz. - Naruto... - Wymamrotała. Do pomieszczenia weszła Hokage wioski wraz z Kakashim obok. Białowłosy został nieźle poobijany. Cały brzuch obwiazany bandażem, prawa ręka oż do barku w gipsie i jeszcze obandażowane oko. 
- Jeszcze się nie obudził? - Spytała jasnowłosa podchodząc do łóżka blondyn. 
- Nie. - Westchnęła.
- Jak się obudzi to przekaż mu to. - Białowłosy wystawił zdrową rękę w której trzymał mały pakunek.
- Co to?
- Coś co mu się przyda...

__________________________________________________________
Rozdział krótki - jestem chory i niestety pisanie nie najlepiej idzie w takim stanie.
Lecz następnym rozdziałem wam to wynagrodzę!

poniedziałek, 28 września 2015

Wybaczcie

Wybaczcie, ze tak długo nie ma notki, ale nie miałem zbyt czasu. Aktualni mam więcej luzu wiec od jutra biorę się za pisanie ^.^

poniedziałek, 7 września 2015

6 Rozdział. - Shinobi.

- Nie zdążyłem. - Westchnął białowłosy. - Wybacz Naruto. - Odwrócił się w stronę blondyna.
- Kim jesteś? - Spojrzał zdziwiony na starszego mężczyznę.
- Jirayia.... bliski przyjaciel twojego wujka... 

- A więc tak wygląda jeden z legendarnych Senninów? Słyszałem o tobie dość dużo. - Wyraz twarzy blondyna na chwile stał się pogodny póki nie przypomniał sobie, że to jego wujek mówił mu o nim.
- Tak. - Zaśmiał się lekko. - Dobra dzieciaki... ruszamy. Naruto, wskakuj na Gamakichiego.
- Na żabę? - Powiedział drwiąco.
- Jestem ropuchą idioto! - Wykrzyknęło pomarańczowe monstrum.
- No dobra. - Naruto podniósł ręce w znaku obrony i wskoczył na głowę przerośniętej ropuchy.
- Spotkamy się przed wejściem do chmury. - Powiedział spokojnie Sennin. W tym momencie ropucha wyskoczyła wysoko i zaczęła zmierzać w stronę chmury, oczywiście po zetknięciu się z ziemią od razu odskakiwała.
- Naruto. - Sakura przysiadła przykucnęła przy siedzącym blondynie. reszta paczki nie zwracała na to większej uwagi i rozmawiali między sobą o ostatnich zdarzeniach z lekkim przerażeniem. Jasnowłosy przeniósł jedynie na nią załamany wzrok, było oczywiste, że nie czuje się najlepiej. Przed chwilą zabito ostatniego członka jego rodziny a on nie mógł nic zrobić by mu pomóc, czuł się winny.
- Współczuję ci. - Sakura przytuliła blondyna i ułożyła głowę na jego ramieniu, czuła jak serce niebieskookiego jinchuriki bije szybciej, jak powstrzymuje łzy. 
- To moja wina. - Wykrztusił.
- Nie. - Szepnęła mu na ucho. Blondyn objął ją delikatnie i głośno westchnął, przez chwile byli wtuleni w siebie aż ktoś im nie przeszkodził.
- Ej! - Sasuke kopnął Naruto w bok. - Mamy misję do skończenia zakochańce.
- Dobra Sasuke. - Westchnęła Temari. - Wiesz jak ktoś się czuje gdy traci się bliskiego. - Po tych słowach Sasuke przestał dogryzać blondynowi, Temari miała rację-wie jakie to uczucie gdy traci się bliskiego.
- Zaraz będziemy. - Powiedziała pomarańczowa ropucha po 15 minutach drogi. Sakura wstała i poprawiła swoją kamizelkę patrząc na blondyna, widziała na jego twarzy lekki uśmiech. "Czyżbym go jakkolwiek pocieszyła?". Takie pytanie chodziło jej po głowie podczas gdy blondyn wstał i już trzeźwym spojrzeniem spojrzał w stronę wioski.
- A więc tak wygląda chmura? - Westchnął blondyn. 
- Jedyna wioska w której nie byłeś, co? - Spytała ironicznie Ino.
- A żebyś wiedziała. - Odpowiedział bezdusznie. Ino lekko zmarniała mina na co Sakura słodko zachichotała wraz z Temari.
- No mamy tu małego podróżnika. - Parsknął Shikamaru który właśnie się ocknął.
- Nic ci nie jest? - Sakura przykucnęła przy nim i jej dłoń owinęła zielono-niebieska czakra, przyłożyła dłoń do jego klatki piersiowej i zaczęła robić diagnozę. - Jest w miarę okej ale przy używaniu czakry zaboli.
- Może być. - Parsknął po czym z trudem wstał. - Naruto? - Spytał przenosząc na niego wzrok. Blondyn jedynie w odpowiedzi obdarzył go dość przelotnym spojrzeniem. Właśnie wielka ropucha wraz z osobami znajdującymi się na jej grzbiecie wylądowała na ziemi z wielkim hukiem.
- Jesteśmy. - Powiedziała rozbawiona ropucha. Wszyscy zeskoczyli i zaczęli iść w stronę bramy.
- Dzięki. - Odpowiedział Jinchuriki po czym skierował się do bramy tuż za grupą. Dowiedzieli się gdzie jest główna siedziba kage chmury po spytaniu się strażnika, skierowali się tam i po parunastu minutach byli już na miejscu. Obok wejścia stał białowłosy Sennin czekając na młodych shinobi. 
- Nareszcie jesteście. - Uśmiechnął się lekko. - Do pokoju Kage nie może wejść więcej niż trzy osoby.
- Czemu? - Spytała niebieskooka.
- Zasady bezpieczeństwa. - Parsknął Sennin. - Muszę iść z wami więc zostają wam dwa miejsca.
- Ja pójdę. - Powiedział bezdusznie Uzumaki, Sennin jedynie spojrzał na niego myśląc czy to dobry pomysł. "Przecież Raikage nienawidzi Namikaze" pomyślał.
- To ja też. - Westchnęła niezadowolona Haruno. 
- To chodźcie. - Białowłosy wyprostował się i wszedł do budynku po czym szerokimi schodami kierował się na górę a tuż za nim blondyn i zielonooka. Minęli dwa piętra aż dopiero na trzecim znaleźli drzwi do biura kage. Białowłosy zapukał a po chwili drzwi zostały otwarte przez wysoką, białowłosą kobietę.
- Proszę, wejdźcie. - Białowłosy podziękował lekkim ukłonem i wszedł wraz z dwójką swoich podopiecznych jeżeli można ich tak nazwać.
- A więc to wy mieliście dostarczyć zwój z liścia? - Potężny mężczyzna przeniósł wzrok na trójkę. - Legendarny Sennin Jirayia... - Uśmiechnął się lekko odkładając papiery na bok. - Miło mi poznać.
- Mi również. - Odpowiedział białowłosy. Naruto bacznie obserwował raikage. - Sakura podaj zwój. - Dziewczyna chwilę grzebałą w swojej torbie by po chwili znaleźć pożądany przedmiot leczy gdy już chciała podać go Senninowi Naruto wyrwał go jej. Blondyn podszedł do biurka i uderzył zwojem o nie.
- Masz ten swój cholerny zwój. - Powiedział nieprzychylnym tonem.
- Naruto... rozmawiasz z Raikage. - Skarciła go różowa lecz blondyn nic nie odpowiedział tylko puścił zwój by wnet zmierzyć w stronę wyjścia.
- A tobie co? - Spytał bez przejęcia Raikage. 
- Nic. - Stał do niego plecami. - Oprócz tego, że przez ten twój badziewny zwój straciłem ostatnią osobę z mojej rodziny. - Naruto spojrzał jednym okiem, szkarłatnym o pionowej źrenicy w stronę kage. "Ostatni Jinchuriki" pomyślał. W pokoju zapanowała cisza, chłopak miał zaciśnięte pięści a Sakura z przejęciem patrzała na całe przedstawienie, chciała zareagować gdy... "Przkro mi"-takie słowa padły z ust mężczyzny siedzącego przy biurku. Naruto bez słowa wyszedł z pomieszczenia i skierował się w dół by dojść do przyjaciół. Po drodze miał nadzieję, ze trochę się uspokoi.
- Przepraszam za niego .- Wykrztusiła zielonooka.
- Nie ma za co. Zachowuje się dość dziecinnie co prawda ale to w końcu Namikaze. - Zaśmiał się przywódca wioski. - Stracił członka rodziny... nie dziwota. - Chwycił zwój i odłożył do szuflady - Zapłatę za misję dostaniecie na dole. 
- Dziękujemy. - Powiedział czarnooki i skierował się do wyjścia, drzwi ponownie otworzyła białowłosa. Po paru chwilach byli już przed budynkiem, oczywiście po drodze wzięli zapłatę za misję.
- Naruto jesteś idiotą! - Wykrzyczała różowo-włosa wychodząc z budynku, podeszła do blondyna który ledwo zdarzył się odwrócić i uderzyła go z całej siły w brzuch. Niebieskooki lekko się zgiął łapiąc dziewczynę za nadgarstek. Całej sytuacji nie przyglądał się jedynie czarnooki, robili to również zwykli mieszkańcy wioski.
-Wiem. - Zaśmiał się cicho pomimo przeszywającego jego organizm bólu.
- Przynajmniej tyle. - Parsknęła zabierając rękę. 
- Od razu musisz go bić? - Zaśmiała się Ino.
- A wiesz co on zrobił? - Skrzyżowała ręce na piersi i już chciała zacząć tłumaczyć gdy poczuła dłoń na ramieniu, odwróciła wzrok i zobaczyła, że Jirayia ma dłoń na jej ramieniu.
- Opowiesz im w wiosce, musimy ruszać. - Powiedział spokojnie i zabrał dłoń.

*W tym samym czasie*

- Nie udało mi się. - Powiedział lekko podłamanym głosem.
- Wiem. - Fioletowooki odparł spokojnie. Znajdowali się własnie w wielkiej sali. Kolory były jaskrawe wręcz brawie biły po oczach lecz im to nie przeszkadzało. Podniósł się z tronu który był zrobiony z solidnego drewna a oparcia na łokcie był marmurowe. - Ale spokojnie... Mamy czas. - Zaśmiał się lekko.
- Ale królu.... - Łysy mężczyzna powstał. - Musimy być szybsi od Akatsuki.
- O nich się nie martw... - Otworzył szerzej oczy spoglądając na jedną ze ścian na której znajdował się obraz, niestety wyblakł. - Nie zagrażają nam. - Powolnym krokiem stukając o gładką, marmurową posadzkę wędrował w stronę obrazu. Gdy był wystarczająco blisko przejechał po nim dłonią. 
- Ten obraz już wyblakł... jak moja potęga. - Westchnął. - Dobrze wiesz po co mi ten dzieciak.
- By odzyskać utraconą moc...
- Tak. - Odwrócił się w stronę swojego... sługi? To chyba dobre określenie. Dopiero teraz dało się zauważyć, że jego oczy posiadają jedynie lekko fioletowy odcień, brak w nich blasku jak i źrenic. - Dlatego musimy go dorwać za wszelka cenę.

*6 godzin później*

- Jak to Mayromi nie żyje? - Spytała z przerażeniem brązowooka Hokage. 
- Został zabity. - Powiedział spokojnie białowłosy.
- Kto to zrobił?! - Kobieta ze wszystkich tych emocji aż podniosła się z krzesła i oparła o biurko - Gadaj!
- Nie wiem. - Westchnął. - Wiem tylko, że ten ktoś poluje na Naruto.
- Cholera...  - Blondynka odwróciła się w stronę z rękoma za plecami. - Wyślę Anbu po jego ciało. Przy najbliższej okazji odprawimy pogrzeb. - Jej głos załamał się, dało się domyśleć, że Mayromi był dla niej kimś bliskim. - Naruto... a co ty chciałeś powiedzieć?
- Chcę - Stanął prosto i pewnie patrzac w nieznany nam punkt. - Zostać shinobi...
- Jutro o dwunastej na placu treningowym nr. 1. - Powiedziała cicho - Teraz wynocha! - Wszyscy w pomieszczeniu pokornie wyszli i po wyjściu z budynku każdy skierował się w własną stronę. Razem jedynie szła Sakura z Naruto ponieważ mieszkali niedaleko siebie.
- Naruto...
- Tak? - Uniósł wzrok z ziemi i spojrzał na nią, gdy chwilę się jej przyjrzał od razu zrobiło mu się trochę lepiej.
- Ty nazywasz się Namikaze? - Spytała sie z lekkim nie do wierzeniem.
- Tak. - Odpowiedział niechętnie.
- Czuli jesteś synem Hokage?- Uśmiechnęła się wystawiając białe ząbki na wiatr.
- Wybacz Sakura ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Okej, przepraszam. - Powiedziała cicho. Reszta drogi zeszła im w ciszy, gdy Naruto odprowadził dziewczynę ta przytuliła go na pożegnanie i pomyśleć, że przez ten mały gest zrobiło mu się od razu cieplej w sercu. Gdy wszedł do domu od razu powędrował do piwnicy.
- Czemu moje życie jest takie... - Westchnął ściągajac z siebie koszulkę po czym ostrożnie ściągnął kamizelę ochronną, odłożył ją na właściwe miejsce tak samo jak zestaw kunai ojca. Po wykonaniu tej czynności zabrał koszulkę i zmierzył do łazienki by wziąć zimny, pobudzający prysznic.

*15 minut później* 

- Skopię mu dupę! - Wykrzyczał brunet na co jego banda zaczęła pobudzac go do działania.
- Jesteś idiotą Kiba... - Powiedziała kruczowłosa postać która zbliżała sie do posiadacza psa.
- Sam jesteś idiotą. - Parsknął.
- Wytłumacz co on ci zrobił? 
- A ty go bronisz? - Spojrzał na posiadacza sharingana.
- Nie. - Zaśmiał się. - Ale nie wiem czy chciałbyś być denerwowany gdy ktoś z twojej rodziny umarł...

*20 minut później* 

Blondyn właśnie wycierał swoje ciało patrząc w lustro. - Chroń osoby bliskie twojemu sercu... - Mamrotał pod nosem. Oparł się rękoma o ścianę i spojrzał na bliznę przy oku. - Ale to szpetnie wygląda. - Zaśmiał się cicho po czym wyszedł z łazienki i przez korytarz skierował się do swojego pokoju.
- Współczuję ci młody. - Odezwał się głos z jego wnętrza lecz blondyn nie miał zamiaru odpowiedzieć. Po wejściu do pomieszczenia zabrał bokserki z szafy i ubrał się w nie, spojrzał za okno.
- Co ja takiego w sobie mam? - Spojrzał na swoje dłonie obracając nimi parę razy. - Jeżeli nie chodzi o ciebie Kurama to o co? - Spytał sam siebie z lekkim wyrzutem. Za oknem zbierała się dość burzowa pogoda co oczywiście niezbyt pasowało blondynowi. "No nic" pomyślał kładąc się do łóżka. Zasnął dość szybko lecz nawet podczas snu miał niespokojny wyraz twarzy.

*Następnego dnia*

Niebieskooki wybudził się własnie ze snu rozglądając się po pomieszczeniu jakby sprawdzał czy na pewno jest tu gdzie miał być. Po chwili wstał i szybkim krokiem skierował się do łazienki ponieważ była już 11:00 na zegarku. Oczywiście dość szybko wziął prysznic po czym ubrał się w długie czarne spodnie i białą koszulkę. zbiegł schodami na dół po czym skręcił w lewo będąc na parterze i ponownie zbiegł schodami, węższymi.
- Kunaie. - burknął i przywiązał 4 kunaie do prawego uda a pozostałe 4 schował do kieszonki na pasie. Pod koszulkę założył kamizelę ochronna. Podszedł do ściany gdzie zawieszona była katana schowana oczywiście w pochwie, złapał ją pewnie i ściągnął po czym powolnym ruchem powędrował schodami w górę. Ubrał sandały i wyszedł na werandę zamykając drzwi. - Ciekawe na czym to będzie polegać. - Szepnął sobie zmierzając na pole treningowe, a raczej szukał go. 
- Naruto! - Wykrzyknął dziewczęcy głos, odwrócił wzrok i ujrzał piękną dziewczynę o szmaragdowych oczach.
- Cześć Sakura. - Powiedział obracając kataną w dłoni. - Idziesz... gdzie?
- Idę oglądać ciebie. - Szturchnęła go rozbawiona. - Pewnie nie wiesz gdzie jest plac treningowy numer 1.. - Złapała go za nadgarstek.
- Wiem. - Powiedział udając poważnego.
- To czemu idziesz w przeciwnym kierunku? - Dziewczyna wręcz ciągnęła blondyna aż do placu nr. 1. - Powodzenia. - Powiedziała dość cicho i popchnęła blondyna przed tłum, tak tłum. Dookoła pola stało pełno osób - głównie Jinini i Chuunini, ale nie zabrakło Hokage i legendarnego Sennina. Blondyn wyszedł na środek pola i rozejrzał się po okolicy. Zauważył zmierzającego w jego stronę białowłosego.
- Walczysz ze mną. - Powiedział krótko wyciągając kunai.